Wybory w Irlandii 2016 – analiza

26. lutego odbyły się wybory do irlandzkiego parlamentu. Głosujący wybierali 157 posłów do Dáilu, niższej izby legislacyjnej. W 40 okręgach konkurowało ze sobą 548 kandydatów, co daje średnio 3.5 kandydata na miejsce mandatowe i 13.7 kandydatów na okręg wyborczy.

Ok, ale czemu o tym piszemy? Obowiązująca w Irlandii ordynacja wyborcza oparta jest na STV, więc mieliśmy unikalną okazję podejrzenia, jak takie wybory wyglądają w praktyce, i czym różnią się od naszych.

Po pierwsze – i to rzecz nie związana z STV – głosy liczone są publicznie w Centrach Liczenia Głosów (Count Centres). Wyglada to tak: http://bcove.me/yu03yx4h (wideo ze strony Irish Times). Liczenie obserwowane jest przez przedstawicieli mediów, wyniki kolejnych przeliczeń od razu trafiają do Internetu. Przebieg liczenia głosów oczywiście może być nagrywany i opisywany. Chcielibyśmy, aby w taki sposób liczono głosy w Polsce – wymagałoby to oczywiście pewnych zmian, stworzenia w każdym okręgu odpowiedniego centrum przeliczeniowego i zorganizowania transportu kart wyborczych z obwodowych komisji wyborczych do tychże centrów, ale wydaje się nam, że takie zmiany nie przekraczają możliwości Państwowej Komisji Wyborczej (po znowelizowaniu ordynacji wyborczej przez Parlament, bo to są zmiany, które wymagają takiej nowelizacji).

Po drugie – na dowolnym etapie liczenia głosów kandydaci mogą żądać ponownego przeliczenia, jeśli podejrzewają, że gdzieś mógł zostać popełniony błąd. Zwykle robią tak, gdy w ostatnich turach przegrywają bardzo małą liczbą głosów (jest więc szansa, że przeliczenie może spowodować, że jednak dostaną mandat). Ta procedura zwiększa zaufanie zarówno kandydatów jak i wyborców do całego procesu (i przyczynia się do eliminacji pomyłek). Również i to można by wprowadzić bez problemu w Polsce.

Po trzecie – STV wymaga zwykle wielu przeliczeń zanim zostanie ustalona lista kandydatów, którzy otrzymali mandat. To wydłuża czas liczenia głosów, szczególnie jeśli któryś z kandydatów zażyczy sobie po drodze dodatkowego przeliczenia głosów. W Irlandii proces liczenia trwa zwykle kilka dni – w tych wyborach trwał 5 i pół dnia. Warto jednak zdać sobie sprawę, że znaczna większość wygrywających kandydatów znana jest bardzo szybko – po dwóch dniach 92% mandatów było już obsadzonych. Efektywnie szybkość dochodzenia do wyniku nie różni się wiec bardzo od polskiej. Co więcej, wyniki podawane są na bieżąco, co powoduje, że proces przyznawania mandatów staje się całkiem emocjonującą rozrywką.

Przejdźmy teraz do konkretów, czyli jak wygląda takie przeliczenie, i jakie ciekawe wnioski możemy wyciągnąć z dostępnych danych.

Okręgi wyborcze w Irlandii

Okręgi wyborcze w Irlandii (za Irish Times)

W Irlandii mamy do czynienia z małymi okręgami, 3-, 4- i 5-mandatowymi (w sumie do obsadzenia jest 158 miejsc). Średnio na 1 mandat przypada 20.900 uprawnionych do głosowania (w Polsce ponad 3 razy więcej). Kandydatów jest zwykle ponad 3 razy więcej niż miejsc mandatowych, czyli zwykle kilkunastu w każdym okręgu – wyborcy znają więc całkiem dobrze tych, na których mogą głosować.

Frekwencja wyniosła 65%. Tak wysoka frekwencja jest standardem w Europie Zachodniej (w wielu krajach – takich jak Francja czy Niemcy – jest jeszcze wyższa i sięga nawet 80%). 0.9% głosów było nieważnych – ten bardzo mały ułamek pokazuje, że wyborcy nie mają problemów z oddawaniem głosów w systemie preferencyjnym.

Aby uzyskać ostateczny wynik, trzeba dokonać sekwencji przeliczeń. Średnio trzeba było ich zrobić 9 w każdym okręgu, ale to bardzo zależy od liczby kandydatów (jeśli jest ich dużo, to trzeba ich dużo odrzucić aby uzyskać listę wybranych):

Liczba przeliczeń a liczba kandydatów (Irlandia 2016)

Liczba przeliczeń (counts) a liczba kandydatów (candidates)

Widać, że tam gdzie było dużo kandydatów, przeliczeń mogło być nawet kilkanaście (stąd w niektórych okręgach procedura liczenia zajmowała kilka dni).

A oto przykład liczenia głosów:

Przeliczenia w okręgu Dublin Rathdown (ze strony Irish Times)

Przeliczenia w 3-mandatowym okręgu Dublin Rathdown (ze strony Irish Times)

Pierwsza kolumna to nazwiska kandydatów wraz z ich przynależnością partyjną, następna pokazuje % głosów pierwszej preferencji. Pierwszy mandat został przyznany już w drugim przeliczeniu (dostał go Shane Ross). Aby wyłonić wszystkich zwycięzców potrzebne było 6 przeliczeń. Widać jak transfery głosów zmieniają pozycję kandydatów – Catherine Martin, dzięki głosom dalszych preferencji, pokonała Mary White i Alana Shattera, którzy, mimo dużej liczby głosów pierwszej preferencji, nie skorzystali tak bardzo na transferach. Taka sytuacja zdarzyła się w tych wyborach 13 razy, co oznacza, że ponad 8% kandydatów zawdzięcza swój wybór transferom (przy okazji wynika z tego, że dla 91% kandydatów STV w tych wyborach dałaby identyczne wyniki jak SNTV, czyli rodzaj głosowania większościowego w okręgach jednomandatowych).

Zainteresowanym osobom polecam zerknięcie na stronę Irish Times, gdzie można dokładnie przyjrzeć się przeliczeniom w każdym okręgu.

Ten wpis umieszczono w kategorii Uncategorized. Dodaj link do ulubionych. Dodaj komentarz lub zostaw trackback: Trackback URL.

2 Komentarze

  1. tomasz
    Opublikowano luty 12, 2017 o 1:16 am | Link

    Zaciekawiony pańską stroną o ordynacji STV, przyjrzałem się wynikom wyborów w Irlandii w 2016 roku. Analiza wyników w poszczególnych okręgach wyborczych doprowadziła mnie do wniosku, iż głosy 3, 4 i następnego wyboru, nie mają żadnego znaczenia i nie są w ogóle liczone. Jeżeli się mylę proszę o sprostowanie.

  2. Pawel Przewlocki
    Opublikowano luty 18, 2017 o 7:47 am | Link

    Jak najbardziej głosy dalszych preferencji były uwzględniane. Głosy są podliczane po każdym skreśleniu bądź wybraniu kandydata. Patrząc na przykład powyżej: Shane Ross został wybrany w 2. przeliczeniu, więc jego głosy składały się z pierwszych preferencji (w większości, 10202 głosy) oraz troszkę z drugich preferencji głosów oddanych na Alana Daverona (który odpadł po pierwszym przeliczeniu). Potem było kilka tur w których kolejno odpadali najsłabsi kandydaci, więc do wybrania pozostałych posłów mogły się przyczynić równie dobrze dalsze preferencje, nawet szóste (choć mało prawdopodobne, że taki głos się zdarzył, bo musiałby mieć na pierwszych miejscach wszystkich kandydatów którzy zostali skreśleni).

Dodaj komentarz